Już ponad 330 lat w Kalwarii
Pacławskiej, koło Przemyśla, znajduje się cudami słynący obraz Matki Boskiej
„Słuchającej”. Pierwotnie znajdował się on w kościele franciszkanów w Kamieńcu
Podolskim. Modlili się przed nim m. in. hetmani Stanisław Żółkiewski i Stefan
Czarniecki, książę Jarema Wiśniowiecki oraz królowie Jan Kazimierz i Jan III
Sobieski. Mało kto wie, że jednym z przystanków (i to dosłownie) w wędrówce
obrazu była Libusza. W obawie przed zniszczeniem obrazu w wyniku działań
wojennych, w październiku 1939 r. wywieziono go do franciszkańskiego kościoła w
Czyszkach, koło Lwowa. W lipcu 1941 r. wizerunek powrócił do Kalwarii
Pacławskiej. Znajdował się tu do czerwca 1944 r., a następnie przewieziono go
do Jasła, gdzie został ukryty w podziemiach kościoła franciszkańskiego. Kiedy
Niemcy - we wrześniu 1944 r. - po ewakuacji ludności zburzyli całe miasto, także
kościół, Franciszkanie schronili się w Bieczu. Obraz
jednak pozostał w ruinach kościoła. Na prośbę Franciszkanów miejscowy,
niemiecki kapelan zgodził się przywieźć go do Biecza. Niestety w drodze
powrotnej z Jasła Niemcy zarekwirowali auto kapelana, a wraz z nim wizerunek
Matki Boskiej. W przypadkowy sposób obraz odnaleźli franciszkanie w jednej ze
skrzyń stojących na przystanku kolejowym w Libuszy. Obraz przewieziono do
Krakowa, gdzie przechowywany był do końca II wojny, a po jej zakończeniu wrócił
na Kalwarię .