DAWNY SĄD GRODZKI W BIECZU



Otoczenie Sądu Grodzkiego w Bieczu było miejscem krwawych egzekucji przeprowadzanych na Żydach. W miejscu obecnego budynku warsztatów szkolnych mieścił się areszt. Przy płocie okalającym budynek dokonywano rozstrzeliwań osadzonych tu więźniów.
Tak było 17 lutego 1942 roku (30 dnia miesiąca Szwat/ 1 dnia miesiąca Adar 5702), kiedy przyjechało Gestapo z Gorlic i Jasła i rozstrzelało członków trzech rodzin: Schnepsów, Spielmannów i Pellerów. Bezpośrednim pretekstem była kradzież fragmentu pasa transmisyjnego z tartaku, którego wcześniej właścicielem był Spielmann. Rozstrzelano: Hindę Schneps z dwoma synami i córką, Mojżesza Spielmanna, jego żonę i trzech synów oraz rodzinę Abrahama Pellera (żonę, córkę i trzech synów. Łącznie 14 osób. Kiedy dokonywano egzekucji Abraham Peller był skuty razem z Mojżeszem Spielmannem i został lekko ranny. Niemcy myśleli, że wszyscy są martwi - zostawili ofiary leżące na śniegu w pobliżu sądu i odjechali. Abrahamowi Pellerowi udało się uwolnić i resztką sił dowlókł się do rodziny Rothów w Strzeszynie, gdzie go opatrzono. Ukrywając się u polskich rodzin doczekał wyzwolenia.

Tak przedstawia inne zdarzenie, którego niemym świadkiem był budynek sądu uratowany z zagłady - Jehuda Leib Blum:
W lipcu zrobiono rewizję u pewnego Polaka i znaleziono u niego rzeczy, które Żydzi dali mu na przechowanie. Zabrani zostali ci oto Żydzi: bł.p. Samuel Melamed, jego córka Chana Meller, Izrael Itzinger, jego syn, bł.p. pan Szaja Lejb Itzinger, i wszyscy zostali zaprowadzeni w piątek wieczorem do baraku, który Niemcy postawili koło sądu. Strach był potworny: droga, która prowadzi do baraku, prowadzi także na cmentarz – wszyscy myśleli więc, że prowadzi się ich na rozstrzelanie. Ale po jakimś czasie dowiedzieliśmy się, że znajdują się oni w baraku. Po wielu interwencjach wszyscy zostali uwolnieni. Tylko jednego, Izraela Itzingera, który przed wojną mieszkał w Niemczech i miał ukrytych więcej rzeczy, wywieziono do Jasła – do czasu zagłady gminy przychodziły od niego wiadomości.
Inny ze świadków relacjonował: Około 1000 Żydów zaprowadzono z rynku do baraku, który stał obok sądu. Podczas zbiórki Żydów polska policja pomocnicza zastrzeliła kilku, m. in. bł.p. pana Szymona Etingera i bł.p. pana Jakuba Silbersteina.