STACJA KOLEJOWA BIECZ - MIEJSCE DEPORTACJI ŻYDÓW



Stacja kolejowa Biecz oddana została do użytku 20 sierpnia 1884 r. wraz z odcinkiem Galicyjskiej Kolei Transwersalnej (niem. Galizische Transversalbahn): Stróże – Jasło – Sanok – Zagórz. Linia biegła w bezpośrednim sąsiedztwie łaźni żydowskiej, nieopodal wzgórza miejskiego. Przystanek służył mieszkańcom Biecza w podróżach do Krakowa, Jasła, Krosna oraz - z przesiadką w Stróżach - Nowego Sącza i uzdrowisk położonych w Beskidzie Sądeckim. Dwukrotnie stacja w Bieczu była niemym świadkiem tragedii żydowskich mieszkańców miasta.
22 lipca 1942 r. ze stacji kolejowej odjechał do Krakowa - Płaszowa transport 170 bieckich Żydów w wieku 14-35 lat. Wcześniej, o 5 rano w mieście zjawili się gestapowcy i przystąpili do rejestracji Żydów. Po spisaniu zgromadzonych i ustawieniu w kolumnie marszowej, przeprowadzono ich do stacji kolejowej i załadowano do wcześniej przygotowanych, dwóch wagonów towarowych. Wśród nich byli także Żydzi - przesiedleńcy z Łodzi. Ponieważ rodzinom nie podano ani kierunku, ani celu wyjazdu transport wywołał niepokój w mieście. Nikt nie przypuszczał, że wywiezieni będą mieć o wiele większe szanse przeżycia, niż ci, którzy w mieście pozostali (Żydów, którzy deklarowali, że są rzemieślnikami pozostawiono w Bieczu).

O wiele tragiczniejsze następstwa miał transport, który odszedł ze stacji w Bieczu 17 sierpnia 1942 r. Po likwidacji getta, pozostałych przy życiu Żydów z Biecza (około 1000 osób) przepędzono do znajdujących się w pobliżu Sądu Grodzkiego gumien, gdzie w barakach więziono ich przez 4 dni. Bez jedzenia i picia, w ogromnej ciasnocie i w strugach deszczu czekali na transport do Bełżca. 17 sierpnia gestapo jasielskie (referat spraw żydowskich) pod dowództwem drugiego zastępcy komendanta Raschwitza, Waltera Matheusa, przy udziale żandarmerii z Gorlic i Ukraińców z oddziałów pomocniczych z Moderówki, przeprowadziło wysiedlenie Żydów. Upchano ich w bydlęcych wagonach podstawionych na stacji kolejowej Biecz, następnie dołączono do transportu z Gorlic i wywieziono do obozu zagłady w Bełżcu. W bezpośrednim sąsiedztwie stacji doszło także do kilku morderstw ukrywających się Żydów, bądź tych, którzy próbowali dostać się (lub wyjechać) z miasta po likwidacji getta.